Zwykła niedziela

Agnieszka Dixon
3 min readJul 12, 2020

Świat dziwnie się rozwarstwił, podzielił na dwa poziomy rzeczywistości. Ten indywidualny, codzienny, oddzielony od ‘Breaking News’ wyskakujących na pasku powiadomień jest całkiem zwykły, czasem nieznośnie monotonny. Świat cyfrowy, świat Wiadomości, dostępny po uruchomieniu urządzeń elektronicznych jest Ważny i Złowrogi. Radia, telewizory, smartfony, komputery roszczą sobie prawo do tworzenia drugiej rzeczywistości i wmawiają nam, że od niej zależy nasze życie.

Powątpiewam.

SKY News przekonuje mnie, że przypłacę zdrowiem lub życiem kontakt z człowiekiem bez maski. Mijam ludzi o nagich twarzach codziennie, przechodzimy obok siebie na ulicy, w sklepie, w pracy. Żyjemy nadal, czasem ktoś ma katar. Niezręcznie nam się mijać w drzwiach.

Na ulicach wielkich miast protestują czarnoskórzy, jedni obalają pomniki inni ich bronią. Kilku oszalałych polityków ostrzega przed unieważnieniem historii. W moim londyńskim zespole psychoterapeutycznym pracuje ośmiu Brytyjczyków: czterech białych i czterech czarnych, trzy osoby z Europy Wschodniej, Kolumbijka, Australijka i Irlandka. W nadmorskiej mieścinie, gdzie mieszkam ludzie są przeważnie jasnoskórzy: Brytyjczycy, Niemcy, Żydzi, Polacy, jasne twarze mają zachodnio-azjatyccy studenci. W parku przy kampusie uniwersyteckim, popiersie czarnej arystokratki, fundatorki jednego z wydziałów.

Gazety piszą na nagonce na LGBT. O co chodzi, myślę sobie, w latach dziewięćdziesiątych pracowałam w Krakowie z ludźmi o rożnej orientacji seksualnej, nikomu nie przyszło do głowy pouczać ich, z kim wolno się kochać, może oprócz księży, ale ci jak wiadomo mają sztywną agendę na seks. Czy umysły Polaków doznały zbiorowej regresji? Możliwe, że jest to efekt spędzania nadmiaru czasu w cyfrowym świecie Wiadomości, które nie maja żadnego wpływu na nasze, życie… dopóki im na to nie pozwolimy.

Trwa nerwówka wyborcza u nas i za oceanem. Kto wygra, ten podobno odmieni rzeczywistość. Wątpię, żeby to było to możliwe. Wygrywa ten polityk, który umiejętnie zbierze i wcieli dominujący nastrój społeczny, stając się esencją emocji obywateli (lub narodu, jak kto woli). A zatem, wybory już zostały przesądzone, zadaniem zwycięzcy jest objawienie się, on już żyje w umysłach ludzi. To nie propaganda wznieca nastroje rasistowskie, nacjonalistyczne, homofobiczne etc. Każdy z nas ma w sobie potencjał zawiści, który odpalamy, kiedy poczujemy się gorsi, słabsi, głupsi, kiedy dostrzegamy niesprawiedliwość podziału dóbr i nierówność społeczną. Pomaga nam w tym cyfrowy świat, pokazując komiksową rzeczywistość, ułamki życia celebrytów, fałszywy luz polityków, hipokryzję i pozory codzienności.

Wyłączam notyfikacje w telefonie, idę na spacer z psem i esejem Kołakowskiego. Pisze on tak: „Nasza ziemia nie jest wieczna, pewnego dnia przestanie istnieć. Egzystencja człowieka na ziemi też nie jest wieczna, a każdy z nas żyje w cieniu swojej apokalipsy prywatnej, nieuniknionej i w gruncie rzeczy nieodległej: własnej śmierci (…) w obliczu nieuniknionego Końca wszystkie dobra i rzeczy ziemskie są, jeśli nie bezwartościowe, to w każdym razie drugorzędne i względne, nigdy nie powinny uchodzić za dobra same w sobie, a tym bardziej za wartości absolutne.”[1]

Dodam sobie, a mam nadzieję, że pan Leszek z nieba mi przytaknie, że dotyczy to również rzeczywiści cyfrowej, jako nowej formy rzeczy ziemskiej.

Idę z psem na łąkę, jak wrócimy ugotuję obiad. Ktoś wygrywa wybory, ktoś wypisuje graffiti pod oknem kochających inaczej. Świeci słońce, żyję od ponad siedemnastu tysięcy dni, kto dzisiaj wygra, juto przegra, graffiti wyblaknie, kto je napisał, będzie jutro odczuwał taką samą zawiść i smutek. Dezji szczeka do małego spaniela, zaprasza go do zabawy, psy biegną za gumową piłką i znikają w zaroślach.

[1] Leszek Kołakowski, 2014, „Jezus ośmieszony”, Znak

--

--

Agnieszka Dixon

Psychologist & Psychotherapist Area of interest: Psychoanalysis & Human Sciences